Strony

piątek, 28 sierpnia 2015

Sfałszować książkę: wydawnictwo "Algorytm'



Jeszcze w starym Związku Radzieckim niewiele przejmowano się prawami autorskimi zagranicznych autorów. Pod patronatem partii i państwa rozkwitało wydawnicze piractwo. Ta tradycja sprzed lat pozostała żywa w Rosji Władimira Putina, zwłaszcza wtedy, gdy rzecz idzie o produkcji priorytetowej literatury propagandowej. Moskiewski krytyk literacki, Galina Józefowicz przyjrzała się dokładniej działalności wydawnictwa "Algorytm". Jedną z jego specjalności jest preparowanie nigdy nie napisanych i nie zaaprobowanych przez autorów książek. Ofiarami "Algorytmu" stali się Henry Kissinger, Luc Harding, dziewczyny z "Pussy Riot", moskiewski dziennikarz Siergiej Chazow. Dla "Algorytmu" najważniejsze jest osiągnięcie odpowiedniego efektu propagandowego, np. przedstawienie krytycznego wobec Rosji autora, jako zajadłego i złośliwego wroga.  



Autor: Galina Józefowicz




Brytyjski dziennikarz Luc Harding dowiedział się o wydaniu swojej książki w Moskwie od rosyjskiego przyjaciela, który zauważył ją na wystawie w księgarni. 


 


W lutym 2015 r. wydawnictwo „Algorytm” wydało książkę „Jedynie Putin” autorstwa Luke’a Hardinga, dziennikarza gazety The Guardian, W sierpniu bieżącego roku okazało się jednak, że Brytyjczyk nigdy takiej książki nie napisał. Cała seria wydawnicza pt. „Projekt Putina” liczy już 24 pozycje książkowe, a rzekoma „książka Hardinga” nie jest jedyną tego rodzaju podróbką. Redakcja „Meduzy” zwróciła się do krytyka literackiego Galiny Józefowicz z prośbą o wytłumaczenie zawiłości i wątpliwości związanych z wydawnictwem „Algorytm” i autorstwem wydanych przez nie publikacji.



Harding, Lucas, Harding: bez wiedzy i zgody autorów


Media zainteresowały się wydawnictwem „Algorytm” po tym, jak 8 sierpnia 2015 r. Luke Harding (dziennikarz angielskiej gazety "Guardian") złożył oświadczenie, w którym poinformował, że nie ma nic wspólnego z książką „Jedynie Putin. Dlaczego rosyjski «system» toleruje jego obecność w polityce”. Nazwisko brytyjskiego dziennikarza widnieje jednak na okładce książki. Wkrótce po tym oświadczeniu wyszło na jaw, że wiele innych tytułów z serii „Algorytmu” również opublikowano bez wiedzy i zgody autorów. Wymienić tu można np. teksty amerykańskiego dziennikarza Michaela Bohma, artykuły analityka z „The Economist” Edwarda Lucasa oraz Henry'ego Kissingera, byłego sekretarza stanu USA (nawiasem mówiąc, Kissinger dotychczas nie ustosunkował się do całej sprawy). Wszystkie te książki są nieautoryzowanymi kompilacjami tekstów zaczerpniętych z różnych źródeł. Ich wspólną cechą jest niechlujny przekład oraz tendencyjne skróty, wstawki i powtórzenia.

„Algorytm” nie ogranicza się jednak do autorów zagranicznych, chociaż taka opcja byłaby najbardziej opłacalna (w przypadku przekładów istnieją spore szanse, że autorzy oryginałów nigdy nie dowiedzą o się publikacji „swoich” książek w Rosji). Nazwisko Siergieja Dorenko na przykład (znany prorządowy dziennikarz telewizyjny i radiowy - "mediawRosji") widnieje na okładce książki „Donbas – wygodna «przykrywka» Putina”, ale oświadczył, że nie jest jej autorem. Prawdopodobnie o istnieniu tego dzieła dowiedział się dopiero po 11 sierpnia, kiedy to Ukraina opublikowała listę rosyjskojęzycznych książek zakazanych. Bez wiedzy i zgody autora wydano również pracę politologa Stanisława Biełkowskiego „Mroczne piętno opozycji”. Co prawda redakcja jedynie sporadycznie ingerowała w skompilowane w tej książce teksty, jednak o jej pojawieniu się na rynku autor dowiedział się już po fakcie i podał wydawcę do sądu.


Cala prawda o "Pussy Riot"


W roku 2012 „Algorytm” wydał książkę „Cała prawda o Pussy Riot”, wymieniając Nadieżdę Tołokonnikową jako jedną ze współautorek. Publikacja ta wzbudziła sporo kontrowersji. Początkowo stworzono wrażenie, że jej wydawcą jest oficyna „Eksmo” (jedno z najbardziej znanych i zasłużonych rosyjskich wydawnictw - "mediawRosji"). Jednak po oświadczeniu Tołokonnikowej i jej męża, że nie mają z tą książką nic wspólnego, „Eksmo” odżegnało się od sprawy i oświadczyło, że za całe zamieszanie odpowiada wyłącznie „Algorytm”. Być może nieporozumienie powstało dlatego, że książkę kolportowała sieć księgarska należąca do Eksmo”. W każdym razie „Eksmo” pospiesznie wycofało tę pozycję ze swoich księgarń. Pewną rolę w całej sprawie mógł też odegrać Aleksandr Kołpakidi, redaktor naczelny „Algorytmu” i badacz historii służb specjalnych. Przed objęciem posady w „Algorytmie” Kołpakidi był redaktorem naczelnym „Jauzy”, czyli jednego z mniejszych oddziałów wydawnictwa „Eksmo”. „Jauza” publikowała pozycje z bardzo specyficznej dziedziny, a do jej najpopularniejszych serii wydawniczych należały np. „Pod słowiańskim niebem. Sto wieków rosyjskich dziejów”, „Aryjskie korzenie Rusi”, „Słowo patrioty” czy „Zachód przeciw Rosji. 1000-letnia wojna”.


Perypetie Siergieja Chazowa


Ale nawet po tak specyficznym wydawnictwie trudno się było spodziewać praktyk, z jakimi dwa lata temu zetknął się Siergiej Chazow, dziennikarz czasopisma „The New Times”. W lipcu 2013 r. „Algorytm” zwrócił się do niego z propozycją wydania w formie książkowej antologii jego artykułów prasowych. Chazow podkreśla, że pismo z propozycją ze strony „Algorytmu” otrzymał w lipcu, kiedy cały zespół redakcyjny „The New Times” przebywał na urlopie. W odpowiedzi skierowanej do wydawnictwa dziennikarz zaznaczył, że zgodę na ewentualną publikację musi wyrazić również kierownictwo jego rodzimej redakcji, dlatego z wszelkimi decyzjami najlepiej będzie wstrzymać się do sierpnia.

"Okazało się jednak, że oni już rozpoczęli łamanie tekstu i przysłali mi wstępną wersję. Nawet do niej nie zajrzałem, odkładając wszystko do czasu, kiedy wrócę do Moskwy. Jewgienia Albac, redaktor naczelny „The New Times”, zaakceptowała pomysł wydania książki z moimi tekstami. Zaczęliśmy omawiać warunki umowy i kwestie finansowe. Zapoznałem się ze wstępną wersją książki pod roboczym, złowieszczym tytułem „Lista Magnickiego. Czego obawia Putin?”. Do druku nie nadawała się zupełnie. Artykuły ułożono w jakiejś dziwacznej kolejności. Moje własne teksty były wymieszane z artykułami moich redakcyjnych kolegów oraz z artykułami całkiem innego Siergieja Chazowa (korespondenta „Radia Swoboda” w Samarze, noszącego identyczne imię i nazwisko, co ja). Pomiędzy artykułami zamieszczono jakieś głupie i nieudolnie napisane wstawki. Nigdy bym czegoś takiego nie podpisał własnym nazwiskiem. Wysłałem do „Algorytmu” list z bardzo szczegółowymi komentarzami. Odpowiedzieli, że oczywiście nie mają nic przeciwko naniesieniu poprawek. Aż tu nagle pewnego dnia dostaję list od Iwana Czerkasowa, jednego z adwokatów pracujących dla Billa Browdera (szef zamordowanego Siergieja Magnickiego - "mediawRosji") z Londynu: „Panie Siergieju, co się dzieje? Dowiedziałem się, że już pan wydał książkę o Siergieju, a nas pan o tym nie zawiadomił…?”. Czerkasow przypadkiem natrafił na tę pozycję w księgarni internetowej „Ozon” i bardzo go to zdziwiło. Jak się okazało, „Algorytm” wydał książkę już w czerwcu, a następnie post factum przysłał mi do podpisania wstępną wersję umowy. Dyrektor wydawnictwa, Siergiej Nikołajew, oraz jego koledzy przez cały ten czas łgali mi w żywe oczy, omawiając ze mną propozycje zmian i poprawek. O jakiej korekcie może być mowa, kiedy książka już trafiła do księgarń? – opowiada Chazow w rozmowie z „Meduzą”.

Pomimo żądania wycofania książki ze sprzedaży, nadal można ją bez problemu kupić - na przykład w księgarni „Labirynt” kosztuje jedyne 269 rubli. Oczywiście z autorem nikt dotąd nie podpisał żadnej umowy, a o honorarium Chazow może jedynie pomarzyć.


Nie tylko przeciwnicy ideowi


„Algorytm” pozwala sobie na taką samowolkę nie tylko wobec przeciwników ideowych, ale i w odniesieniu do publicystów światopoglądowo bliskich wydawnictwu. Israel Szamir - jego nazwiskiem sygnowana jest przedmowa do książki Luke’a Hardinga - poinformował nas, że na zlecenie „Algorytmu” nie napisał ani słowa na potrzeby tej konkretnej publikacji: Owszem, o Luke’u Hardingu pisałem kilkakrotnie, ale o ile sobie przypominam były to głównie teksty anglojęzyczne. Zresztą, może i napisałem coś po rosyjsku, nie pamiętam. Możliwe też, że „Algorytm” przetłumaczył jakiś mój tekst z angielskiego.

W przeciwieństwie do innych autorów, Szamir nie ma nic przeciwko wykorzystywaniu jego tekstów i w zasadzie z sympatią odnosi się do wydawnictwa konsekwentnie demaskującego wrogów Rosji. Jego zastrzeżenia budzi natomiast niska jakość publikacji wydawanych przez „Algorytm”: Moją najnowszą książkę też zredagowali na odczepnego, pewne fragmenty się w niej powtarzają. Natomiast we wcześniejszych publikacjach zdarzały się kuriozalne błędy w przekładzie. Jednak zdaniem Szamira sam Harding nie ma prawa narzekać na takie niechlujstwo, ponieważ jest nie pisarzem, lecz „bojówkarzem w wojnie propagandowej przeciw Rosji”. Szamir jest przekonany, że Harding nigdy nie pozwoliłby „Algorytmowi” czy innemu [rosyjskiemu] wydawnictwu wydać tego rodzaju pozycję książkową. Jak to się mówi, „społeczeństwo ma prawo znać swoich narodowych bohaterów”, ale jednocześnie „szpiegów i wrogów trzeba ujawniać”. Wydając książkę Hardinga wydawca kierował się taką właśnie logiką. Miał do tego pełne prawo, nawet jeśli nagiął przy okazji jakieś przepisy.

Samo wydawnictwo nie widzi w takich praktykach niczego nadzwyczajnego czy oburzającego. „Algorytm” zamieścił na swojej stronie internetowej ogłoszenie, zaprasza w nim do współpracy wszelkie osoby gotowe „wyszukiwać w internecie materiały (artykuły, wywiady, wypowiedzi ustne itd.) zgodnie z wytycznymi redakcji”. Honorarium za takie zlecenie wynosi 3000 rubli za każdy „zgromadzony blok informacji”. Co więcej, w wywiadzie dla radia „Echo Moskwy” dyrektor generalny „Algorytmu”, Siergiej Nikołajew, wcale nie zaprzeczał, że książka była wydana bez zgody autora. To prawda, pierwotny anglojęzyczny wariant antologii artykułów Hardinga nigdy nie istniał. A stało się tak dlatego, że wydawnictwu najzwyczajniej w świecie nie udało się skontaktować z autorem: Przecież nic się nie stało. Zawrzemy umowę i wypłacimy honorarium. W czym problem? Tyle tylko, że on mieszka gdzieś daleko stąd. (…) Łatwiej nam najpierw wydać książkę. A potem autor kontaktuje się z nami, a my mu wszystko objaśniamy. I po kłopocie. Nie sądzę, że autorzy mogliby mieć jakiekolwiek pretensje w związku z tym, że ich książki wydaje się za granicą, w obcym języku. Zazwyczaj nikt się tym specjalnie nie przejmuje. To przecież korzystne dla autora. Zwykle to on sam musi sobie szukać wydawcy.

Niewiele nowego wnoszą do sprawy również wyjaśnienia Aleksandra Kołpakidi, redaktora naczelnego „Algorytmu”. Jego interpretacja wydarzeń, przedstawiona w rozmowie z „Meduzą”, różni się nieco od wersji Nikołajewa. Kołpakidi twierdzi, że przebywa obecnie na urlopie, w Moskwie nie było go od dawna, dlatego nie zna szczegółów konfliktu. Jest jednak przekonany, że w wydawnictwie zaszła po prostu jakaś drobna pomyłka. Owszem, autorom nie wysłano umów w odpowiednim terminie, ale na pewno wszystkie strony konfliktu już sobie wyjaśniły sporne kwestie, albo lada chwila dojdą do porozumienia.



Siergiej Chazow uzależnił wydanie swojej książki od zgody macierzystej redakcji. "Albatros" nie miał zamiaru czekać. 



Geobbels i Mussolini: wybitne postacie historyczne


Praktyka polegająca na zawieraniu umów z autorami i wypłacaniu im honorariów już po fakcie (i dopiero na ich żądanie), albo nawet niepłacenie w ogóle, stała się już dla „Algorytmu” normą. Ale to nie jedyne wybryki, jakich dopuszcza się to wydawnictwo. W 2012 roku w serii „Proza wybitnych postaci historycznych” ukazały się książki Josepha Goebbelsa i Benito Mussoliniego, uznane za dzieła ekstremistyczne. Dyrektor oraz redaktor naczelny „Algorytmu” zostali wtedy ukarani karami pieniężnymi, a same książki trzeba było wycofać z księgarń. Co ciekawe, na stronie wydawnictwa pojawiło się wtedy ogłoszenie o pracy dla prawnika z doświadczeniem w prowadzeniu spraw z art. 280 kodeksu karnego Federacji Rosyjskiej („Publiczne podburzanie do działalności ekstremistycznej”), gotowego reprezentować klienta przed sądem.

Niedawno pozew z żądaniem ogłoszenia upadłości „Algorytmu” złożyło wydawnictwo „Centrpoligraf” (nawiasem mówiąc, ono również wydało sporą ilość literatury nacjonalistycznej). „Centrpoligraf” twierdzi, że w 2013 roku „Algorytm” wydał piracką wersję książki Piotra Bukejchanowa „Bitwa pod Kurskiem – to my ją rozpoczęliśmy”, podczas gdy wyłączne prawo do wydania tej pozycji należało właśnie do „Centrpoligrafu”.  W odpowiedzi „Algorytm” przedstawił na swojej stronie internetowej własną wersję wydarzeń, zgodnie z którą „Centrpoligraf” wydał jedynie pierwszy tom książki, nie wywiązując się tym samym ze zobowiązań wobec autora, „Algorytm” natomiast wydał to dzieło w całości. Tak czy inaczej, sprawa trafiła do sądu, a pozwanemu wydawnictwu grozi bankructwo.

Gdyby w pewnym momencie wszyscy poszkodowani w wyniku praktyk „Algorytmu” złożyli pozwy do sądu, to prawdopodobnie wydawnictwu najzwyczajniej w świecie zabrakłoby pieniędzy na adwokatów. Nakłady wydawanych przez nich książek są niewielkie (np. publikacja podpisana nazwiskiem Luke’a Hardinga wyszła w nakładzie zaledwie 2000 egzemplarzy), a na dodatek większość pozycji można bezpłatnie ściągnąć z internetu. Krótko mówiąc, sytuacja finansowa „Algorytmu” nie wygląda optymistycznie.


Tłumaczenie: Katarzyna Kuc







*Galina Józefowicz, znany moskiewski krytyk literacki, autor licznych tekstów publikowanych w czołowych rosyjskich magazynach i gazetach: Newsweek Russia, Forbes, Psycholgies, Wiedomosti, Ogoniok, Itogi. Stale współpracuje z portalem meduza.io









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com




Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz