Strony

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Antymajdan: rosyjskie tituszki szykują się do boju



Perspektywa Majdanu na Placu Czerwonym w Moskwie spędza sen z powiek kremlowskich funkcjonariuszy. Od dawna zastanawiają się, jak mu zapobiec. Gotowi są mobilizować w tym celu wszystkie dostępne środki. „Antymajdan” powołali do życia politycy i działacze społeczni od dawna znani ze ścisłej współpracy z Kremlem. Nie ukrywają determinacji. Z „piątą kolumną” zamierzają walczyć przy pomocy metod budzących strach.  Chcą rozpędzać opozycyjne demonstracje, w godzinie próby gotowi są chwycić za broń.
  


Autorzy: Jekatierina Fomina, Nikita Girin
 



Po prostu będziemy zbierać się tam, gdzie gromadzi się opozycja.

Przywódca „Nocnych wilków” Chirurg jest przekonany: jedyne, co może powstrzymać rosyjską opozycję, to strach przed śmiercią. Organizacja, która wzięła na siebie rozwiązanie tego problemu przystąpiła do odpowiednich szkoleń.





Bojówka "Antymajdanu" w czapkach zaobrębionych georgijewską wstążką
przeszła chrzest bojowy na Placu Maneżowym, pomagając policji w rozpędze-
niu demonstracji poparcia dla Aleksieja Nawalnego. 
Rosyjscy przeciwnicy „piątej kolumny” i „pomarańczowych zwierzątek” połączyli swoje siły. Do nowego ugrupowania społecznego przystąpili: przywódca „Nocnych wilków” (klub patriotycznie nastawionych motocyklistów zaprzyjaźniony z Władimirem Putinem – „mediawRosji) Aleksander „Chirurg”  Załdostanow, członek Rady Federacji Dmitrij Sablin, pisarz Nikołaj Starikow, członek rady weteranów Afganistanu Wiaczesław Szabanow, mistrzyni świata w mieszanej sztuce walki Julia Bierieznikowa, zastępca przewodniczącego parlamentarnej frakcji „Jedna Rosja” Franc Klincewicz oraz aktor Michaił Porieczenkow (całkiem niedawno zademonstrował pełną gotowość bojową -  mowa o pozowania aktora do zdjęć z karabinem maszynowym na lotnisku w Doniecku – „mediawRosji”).


Babcie i ciasteczka

„Będziemy po prostu zbierać się tam, gdzie gromadzi się opozycja – tak taktykę nowego ruchu opisał deputowany Sablin. Prezentacja projektu odbyła się w czwartek, w zeszłym tygodniu (15.01) w Międzynarodowej Agencji Informacyjnej „Rossija Siegodnia”. Uczestniczący w niej inicjatorzy „Antymajdanu” zademonstrowali prawdziwe zdecydowanie. Weteran wojny w Afganistanie Szabanow zadeklarował gotowość do walki wręcz, zapaśniczka Bieriezikowa stwierdziła, iż gdy powstanie taka konieczność, gotowa jest bić się z bronią w ręku.

„Chirurg” Załdostanow starał się możliwie precyzyjnie sformułować cele „Antymajdanu”: „nie dopuścimy do rozpadu państwa, nie pozwolimy, by „piąta kolumna” sprowokowała podział kraju, tak jak to zrobiono w latach dziewięćdziesiątych. Odłamki podzielonego wówczas państwa krwawią do dziś.”

 Na konferencji prasowej Załdostanow był jeszcze bardziej szczery i odmalował obraz staruszek zza oceanu piekących ciasteczka przeznaczone dla gromadzących się na placach zbuntowanych.

- „Te ciasteczka – dodał podczas naszej bezpośredniej rozmowy – to przenośnia. Proszę przypomnieć sobie, jak to było na Majdanie. Babcie przywoziły je majdanowcom. Jakie to obrzydliwe! Czy one tam polazły, by wyrazić zatroskanie losem Ukrainy? Hipokryzja, niczym nie przykryta obłuda! Dla mnie każda była jak starucha Izergil (bohaterka opowiadania Maksyma Gorkiego – „mediawRosji”). Zależy jej tylko na tym, by jednych Rosjan napuścić na drugich.”

Zdaniem szefa bajkerów w Rosji mechanizm kreujący piątą kolumnę działa sprawnie.




Oligarchia na płocie

- „Piąta kolumna jest jak oligarchia siedzącą na płocie. Wyczekuje, przygląda się, w którą stronę zeskoczyć. Do oligarchii należy prasa liberalna, autorzy dziecięcych filmów rysunkowych  przedstawiających księcia jako podłego tchórza to też piąta kolumna. Jest tylko jeden sposób, by zmusić ich  („piątą kolumnę”) do rezygnacji z planów. To strach. Ci ludzie potrafią zdradzać i zabijać za pieniądze, ale do śmierci za pieniądze nie są gotowi. Ci, którzy finansowali Majdan, finansują także „piątą kolumnę”. Mam na myśli ludzi rządzących Ameryką. To są oczywiste historie, o czym tu rozmawiać, wystarczy popatrzeć w telewizor. Nie muszę pamiętać nazwisk tych ludzi.” – kontynuował Załdostanow. „Jesteśmy świadkami niczym nie skrywanej agresji, przygotowywana jest wojna, jej inicjatorzy chcą nas zniszczyć. Boją się walczyć z nami wprost, pamiętają o Stalinie, w spadku po nim odziedziczyliśmy potęgę, do dziś jeszcze jej nie przejedliśmy…”

- „Nie mamy jeszcze struktury organizacyjnej. Nie ustaliliśmy, jak będziemy przyjmować nowych członków. Na razie „Antymajdan” pozostaje ideą, organizacja nie została zarejestrowana. Ale to oczywiste, kto dołączy do naszych szeregów. Wszystkim nam zależy, by przestraszyć na śmierć pomarańczowe „zwierzaki”. - Dmitrij Sablin jest zastępcą przewodniczącego organizacji zrzeszającej weteranów wojny w Afganistanie. „Wiaczesław Szabanow także tam walczył. Chirurg ma swoich zwolenników, oni nie muszą uczyć się, jak przy pomocy siły walczyć o swoje ideały”.

Do „Antymajdanu” ma zamiar dołączyć Centralne Wojsko Kozackie. Jego inicjatorzy nie wykluczają, iż dołączą do nich również ochotnicy powracający z Ukrainy do domu.

Sablin twierdzi, że już wkrótce powstanie sztab ruchu, jego komitet wykonawczy. Ludzie będą wstępować do organizacji dobrowolnie.

Szabanow puścił trochę pary z ust na temat finansowania ruchu. Powiedział, iż u jednoczących się organizacji istnieją swoje „wypróbowane kanały”. „Antymajdan” liczy na pomoc sponsorów i składki członkowskie.


Chrzest bojowy

„Chrzest bojowy” ludzie „Antymajdanu” przeszli już na Placu Maneżowym, wieczorem 15 stycznia. Tutaj planowali swoje spotkanie zwolennicy Aleksieja Nawalnego. Przeciwników „pomarańczowych zwierzaków” można było poznać po jednakowych czapeczkach dzierganych z włóczki w pomarańczowo-czarne paski, wszyscy przypinali także do ubrania georgijewskie wstążki.

Na plac przyszła prawie cala grupa inicjatywna „Antymajdanu” (nie było tylko Chirurga prowadzącego w tym czasie choinkową imprezę w swoim centrum „bajkerów”).

Nikołaj Starikow wytłumaczył naszej gazecie, iż w tym wypadku, chodziło o swego rodzaju profilaktykę. Mózgi „majdanowców” atakuje „infekcja”, trzeba jej zapobiegać.  Niezbędne jest szczególne lekarstwo: „Jeśli nam się uda, jeśli wystarczy nasza obecność, jeśli zademonstrujemy determinację, by zapobiec rozruchom, będzie to najlepszy dowód na to, iż wybraliśmy prawidłową drogę. Chcecie z nas zrobić zamordystów? Nie przeszkadzamy ludziom, niech wychodzą dokąd chcą. Ale najpierw niech załatwią zgodę na swoją imprezę. Kto jej nie dostanie ryzykuje, że przyjdziemy, staniemy mu na drodze. Jeśli macie taki zamiar, proszę bardzo, nazywajcie nas ormowcami „Antymajdanu”.

Latem, na moskiewskim wiecu „Za rosyjski Donbas” ze sceny można było usłyszeć wezwanie: „Nie wstajemy z kolan, przysiedliśmy tylko, by zawiązać sznurowadła w naszych wojskowych butach.” Tym razem zapaśniczka Berzikowa wytłumaczyła, iż nie mamy do czynienia, jak niektórym mogłoby się wydawać, z kolejnym ogniwem tego samego przeklętego łańcucha (aluzja do głośnej w Rosji wypowiedzi opozycyjnego dziennikarza Filipa Dziadko, charakteryzującego kolejne zwolnienia liberalnych redaktorów z rosyjskich mediów, jako ogniwa „tego samego przeklętego łańcucha” – „mediawRosji”), a ogniwami tej samej kolczugi, teraz nadeszła pora zwarcia szeregów.


„Bobry i Kaczki”

Na kolejną akcję „antymajdanowców” nie trzeba było czekać długo. W piątek po południu (16.01) rosyjskie „tituszki” wpadły do kawiarni „Bobry i Kaczki” na bulwarze Czystoprudnym.  W niej zwolennicy Aleksieja Nawalnego i jego współpracownika z Fundacji do Walki z Korupcją, Leonida Wołkowa zamierzali zorganizować spotkanie.


W kawiarni "Bobry i Kaczki" po wtargnięciu grupy tituszek
zapachniało pogromem
- „Na początku wykład Wołkowa miał się odbyć w klubie „Koalicja”, ale do dzierżawcy lokalu zatelefonował właściciel i dal do zrozumienia, iż byłoby lepiej, gdyby do imprezy nie doszło. Dlatego spotkanie przeniesiono do „Bobrów i Kaczek”. – szczegóły zrelacjonował nam Andriej Bystrow, aktywista partii „5go Grudnia”. Niczego nie ukrywaliśmy, jednak nie prowadziliśmy szerokiej akcji reklamowej. A jednak „tituszkom” udało się zdobyć odpowiednie informacje. Najwyraźniej mają własną sieć agentów. Nasza grupa liczyła 25 osób, wśród nich 10 dziewczyn. Wołkow w końcu nie przyjechał, skończyło się na towarzyskiej nasiadówce”.

Z relacji Bystrowa dowiadujemy się, co się stało dalej. „Ok. 19 30 – bum ! Do kawiarni wpadło 20 ludzi w czapkach obramowanych georgijewską wstążką (w podobnych „antymajdanowcy: wystapili na Placu Maneżowym 15 stycznia – red. Now. Gaz.) Krzyczą: „Majdan nie przejdzie!” Domagają się,  byśmy opuścili pomieszczenie. Najpierw przyjechali ochroniarze z jakiejś agencji, potem policja. Tamci faceci od razu zaczęli udawać ofiary. Zapowiedzieli, że złożą odpowiednią skargę. Pozostali goście w kawiarni reagowali różnie. Zapytasz kogoś: „wystąpisz w charakterze świadka?” Facet się zgadza. Ale inni nie zawsze, dla niektórych ważniejsze jest, by spędzić udany wieczór. W rezultacie policja uznała, iż łatwiej będzie sytuację przedstawić, jako konflikt między przedstawicielami różnych grup, niż zwykły napad chuliganów na klientów kawiarni. Kilkoma autobusami odwieziono wszystkich na komisariat. Tam posadzono ludzi w różnych celach. Po godzinie wypuszczono nas, policja odstąpiła od sporządzenia protokołu. Z napastnikami już się więcej nie spotkaliśmy.”

Rzecznik prasowy moskiewskiej policji Andriej Galiakberow, w rozmowie z naszą gazetą, potwierdził, iż w „Bobrach i Kaczkach” zatrzymano ok. 15 osób. Jednak odmówił podania nazwisk oraz informacji,  jakie podjęto w stosunku do nich decyzje. Kawiarnia nie poniosła żadnego uszczerbku materialnego, więc i ona nie miała podstaw poskarżyć się policji.


1000 mężczyzn z doświadczeniem bojowym 

Inicjatorzy nowego „Antymajdanu” zaprzeczają, iż brali udział w wydarzeniach w „Bobrach i Kaczkach”. Bajker „Chirurg” oświadczył, iż ruch nie będzie zajmował się takimi głupotami, tego rodzaju działania wyrządziłyby mu szkodę. „Nasz ruch zamierza w większym stopniu zajmować się działalnością ideologiczną, ważne by pomysły takich spotkań tłumić w zarodku”.

- „Kiedy na placu znajdzie się tysiąc mężczyzn z doświadczeniem bojowym, oni nie ograniczą się do czczej gadaniny.” – tą oceną sytuacji, do pewnego stopnia sprzeczną, z poglądami Chirurga, podzielił się z nami jego współpracownik, senator Dmitrij Sablin.

Jako autorzy artykułu, bylibyśmy zadowoleni, gdybyśmy mogli napisać, iż nie rozróżniamy poszczególnych formacji „tituszek”. Ale, jak się wydaje do kawiarni wtargnęli zwolennicy Ruchu Narodowo-Wyzwoleńczego (NOD).

Wskazują na to do pewnego stopnia słowa jego przywódcy, deputowanego Dumy Państwowej, Jewgienija Fiodorowa.

- „Sam sztab takiej akcji nie organizował. Ale orientuję się, że tam doszło do przepychanki między przedstawicielami „piątej kolumny”, a zwolennikami suwerenności narodowej” – powiedział Fiodorow. „NOD” nie jest formalnie zarejestrowaną organizacją, nie prowadzimy formalnej rejestracji członków. Mamy jednak miliony sympatyków. Państwo nie wywiązuje się z roli Obrońcy Ojczyzny. Dlatego to brzemię musieli na siebie wziąć sami obywatele.”




Tłum.:ZDZ


Artykuł ukazał się na portalu moskiewskiej opozycyjnej „Nowej Gaziety”: http://www.novayagazeta.ru/society/66859.html







*Jekatierina Fomina, reporterka „Nowej Gaziety”









*Nikita Grin, reporter „Nowej Gaziety”          









Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com

2 komentarze:

  1. Zamiast brunatnych koszul georgijewskie wstążki, ale analogie się nasuwają... Zastraszanie w stylu Sturmabteilung.

    OdpowiedzUsuń
  2. To przecież w Rosji nic nowego. Było już ponad 100 lat temu i nazywało się "Czarna Sotnia". Tak naprawdę zapowiedź narodzin faszyzmu i bojówek SA.

    OdpowiedzUsuń