Strony

piątek, 4 listopada 2016

Zamówienie państwowe: prezydent Putin jest dobry, a my go kochamy….



Kamieniem, który uruchomił lawinę, było wystąpienie reżysera teatralnego, dyrektora teatru "Satyrykon Konstantina Rajkina na październikowym VII Zjeździe Działaczy Rosyjskiego Teatru. Znany reżyser podniósł alarm, w rosyjskim życiu artystycznym coraz częściej obecna jest cenzura. Krzykliwe grupy radykalnych hunwejbinów, używając hurra patriotycznej retoryki, przy poparciu państwa kneblują usta ludziom kultury poszukującym obiektywnej prawdy w otaczającej rzeczywistości. Wokół wystąpienia Rajkina rozwinęła się dyskusja, pojawiły się artykuły i apele, niekiedy nawet ciekawsze niż to, od którego się zaczęła. Najlepszym przykładem może być artykuł znanego reżysera filmowego Andrieja Zwiagincewa. Jego krytyka wymierzona jest przede wszystkim w aparat urzędniczy, uzurpujący sobie prawo do dysponowania pieniędzmi publicznymi, by składać zamówienia w imieniu państwa. W efekcie powstają dzieła puste i jałowe.  Państwo narzuca obywatelom swoją ideologię, zamiast wspierania twórczości, upowszechnia propagandę.
  


 Autor: Andriej Zwiagincew





W zeszłym oku działacze opozycyjnej partii "Jabłoko" pikietowali budynek Ministerstwa Kultury Rosji. W rękach trzymali tabliczkę z napisem" Ministerstwo Cenzury Federacji Rosyjskiej". 



To oczywiste, iż cenzura wróciła i w życiu kulturalnym naszego kraju zajmuje znów kluczowe miejsce. Jej obecność zakwestionować może tylko kłamczuch, lub całkowity ignorant. Zdjęcie spektaklu z afisza, zamknięcie wystawy, zakaz publikacji tekstu, tak właśnie działa cenzura. To aż niewiarygodne, z jaką łatwością dokonała się u nas zamiana pojęć. Nikt już nie okazuje zniecierpliwienia. My wskazujemy palcem: "to cenzura", oni odpowiadają: "zamówienie państwowe". I do tego proponują nam, byśmy nie mylili pojęć. Czy moglibyście wymienić, choćby jeden teatr operowy działający bez wsparcia państwa, lub choćby dziesięć filmów powstałych bez jego współudziału? Sytuacja w gospodarce i kulturze wygląda dziś tak, że innych teatrów i filmów nie mamy. Logika demonstrowana przez naszego rzecznika prasowego (autor nawiązuje do wystąpienia rzecznika prasowego prezydenta, Dmitrija Pieskowa -"mediawRosji"), dla którego "jeśli państwo daje pieniądze… to zamawia dzieło sztuki na ten, lub inny temat" oznacza, iż całe życie kulturalne Rosji służy dziś państwu.


Kto w imieniu państwa składa zamówienia na dzieła artystyczne?


Kim są ludzie składający zamówienia? Wiceminister Aristarchow  i minister kultury Medinski ? Czy może Jarowaja (deputowana do ros. Dumy, znana ze swych jastrzębich poglądów - "mediawRosji"), lub rzecznik prezydenta Pieskow ? Czy to oni dokonują wyboru? Rzeczywiście, mamy urzędników, to im najwyższe władze powierzyły zarządzanie ministerstwem kultury i innymi wyspecjalizowany organami państwa. Ale to nie oni stworzyli Teatr Wielki, czy choćby teatr "Satyrykon". To nie oni są twórcami podstaw poetyki, estetyki, nie oni kształtowali kierunki rozwoju współczesnego kina, czy teatru. Jak więc mogą składać "zamówienia na dzieła artystyczne"?

Miliony ludzi w naszym kraju uczą się długo, każdy z nich samodzielnie wybiera sobie zawód. Potem latami doskonalą umiejętności, by osiągnąć mistrzowski poziom.  Nauczyciele potrafią uczyć, lekarze leczyć, artyści tworzyć. A tu nagle pojawiają się funkcjonariusze państwa i zaczynają na nowo uczyć wszystkich, jak "tworzyć" i jak "leczyć". Ciekawe, jak zdobyli swe niepodważalne kwalifikacje, umożliwiające im podejmowanie działań we wszystkich dziedzinach? Kiedy, w końcu, urzędnicy zrozumieją, iż zadanie ich polega na organizowaniu i wspieraniu ludzkiej pracy, a nie na rozdawaniu "zamówień?".

Mieszanie się władzy w działalność zawodową różnego rodzaju specjalistów, często bywa absurdalne, jednak ten absurd powiększa się stukrotnie, gdy urzędnicy lezą w to, czym zajmują się twórcy. Istotą tej działalności jest swobodna twórczość, kreowanie czegoś nowego, autor do pewnego momentu często sam nie wie, jaki będzie efekt końcowy. Kiedy temat dla artysty określa urzędnik i kontroluje, czy przypadkiem autor nie idzie w nieprawidłowym kierunku, mamy zazwyczaj do czynienia z celnym ciosem wymierzonym w najświętszą w zawodzie artysty tajemnicę procesu twórczego.

Pieskow mówi, że gdy państwo płaci artyście pieniądze, to artysta winien wypełniać wolę państwa. Dla Pieskowa prawda ta jest oczywista. Może pamiętacie, mamy taką wulgarną anegdotę, "kto dziewczynę zjada na kolację, ten ją potem obtańcuje". Tak wygląda wyobrażenie naszej władzy o sztuce. Ci właśnie ludzie postanowili, iż to oni wiedzą, czego potrzebuje społeczeństwo i za fundusze społeczne zamawiają swoje marne imitacje. Zazwyczaj zrealizowane tak dzieła są ograniczone, z jednej strony wątpliwości budzi poziom rzemiosła, z drugiej zawężenie horyzontów i zniekształcenia w postrzeganiu dowolnego przedmiotu i tematu. Swymi zleceniami urzędnicy zubożają ideę twórczą, zmuszają twórcę, by zamiast swym wyrafinowanym stylem, posłużył się prostym dłutem odpowiednim dla topornej rzemieślniczej roboty.


Państwo ma obowiązki wobec twórcy


To nie twórca ma obowiązki wobec państwo, a na odwrót, to państwo ma określone obowiązki wobec twórcy. Władza winna cieszyć się, gdy pojawiają się twórcy wybitni, wspierać  proces poszukiwania w społeczeństwie talentów.  Społeczeństwo dowiaduje się prawdy o sobie, dojrzewa, doskonali, zdobywa nową wiedzę nawet wtedy, gdy docierają do niego spostrzeżenia raniące je, niekiedy paraliżujące. To one zawsze kreują napięcie intelektualne, niezbędne dla duszy i umysłu widza, czytelnika, słuchacza, jak woda na pustyni.

Przyglądając się, jak bez ograniczeń, swobodnie rozwija się  dzieło stworzone przez wolny umysł, widz dostrzega, jak w odbiciu lustrzanym, siebie samego, czuje się wyzwolony, wolny od ograniczeń. Przecież, jak wiadomo, twórca nie będzie w stanie wydobyć z siebie pieśni, której lud nie zaśpiewa sam. Zamiast tego, władze wspierają prymitywne kłamstwo o człowieku, obrazy tego rodzaju zapełniają ekrany naszych telewizorów i kin. W rezultacie człowiek oddala się od siebie samego, takiego jakim jest, w całej swojej złożoności. Oto do czego prowadzą zamówienia państwowe.

Pan Pieskow nie spróbował nawet odnieść się do słów Rajkina, kiedy mówił on o koszmarnym postępowaniu niektórych ludzi zdolnych do tego, by publicznie niszczyć rzeźby i oblewać uryną fotografie. Tym samym potwierdził refleksję Konstantina Arkadjewicza [Rajkina} o tym, iż państwo woli tego wszystkiego nie zauważać. Przyczyna jest oczywista. Te rozmnażające się, jak króliki organizacje społeczne, ci niemoralni opiekunowie moralności, działają właśnie na zamówienie państwa, nawet wówczas, gdy ich obelgi miotane pod adresem twórców, wynikają ze szczerych przekonań. Właśnie dlatego, iż nasze dzisiejsze państwo zgłasza zapotrzebowanie na tego rodzaju produkt, chce kraju szarych średniaków, jednowymiarowego, izolacjonistycznego. Posłuszne stado ma być podstawą jego potęgi. Agresywni radykałowie zawsze świetnie wyczuwają tego rodzaju zapotrzebowanie.


Nie ich pieniądze, a nasze


A teraz o tym, co najbardziej zdumiało mnie w wypowiedzi Pieskowa. Prawdę powiedziawszy, już nie raz wcześniej, docierały do mnie słowa ministra kultury Medinskiego zawierające podobne stanowisko. Podobne rzeczy wygadywał jeszcze jeden bohater płomiennego wystąpienia Konstantego Rajkina, pan wiceminister Aristarchow. Naszej władzy brakuje poczucia moralności. Najlepiej ilustruje to jej przeświadczenie, iż pieniądze, jakimi rozporządza, są jej własnością. Ci ludzie z łatwością wyparli ze swej świadomości myśl prostą i oczywistą, iż nie są to ich pieniądze, a nasze. Wspólne. Zamawiają za nie swe agitki, a skonfiskowali  je u społeczeństwa.

Samo społeczeństwo, naród, jest wielką kopalnią myśli oraz oczekiwań - żadna władza nie jest w stanie ich rozpoznać. Pewnego razu, przyszło mi dyskutować na ten temat z panem Medinskim, zdumiało mnie wówczas, z jak szczerym przekonaniem, wierzy on, iż to oni dają nam pieniądze. Ta zwyczajna okoliczność, iż te pieniądze są w takim samym stopniu moje, jak i jego, w ogóle nie przyszła mu do głowy.

Komuś, kto miałby ochotę zamówić utwór u któregoś z artystów, chciałbym udzielić rady. Proszę sprzedać swój dom, albo samochód, a za otrzymane pieniądze, proszę zamówić spektakl. Albo dziesięć spektakli. Jeśli znajdą się chętni, a tacy znajdą się na pewno, pokażą wam na scenie, to co zechcecie zobaczyć. Jeśli jednak jesteście wykonawcami woli narodu, otrzymujecie wynagrodzenie z narodowej kasy, jeśli wciąż, tak jak i my pozostajecie obywatelami naszego kraju, starajcie się pomagać wolnym, niezależnym twórcom, nie przeszkadzajcie im. W końcu, niech i do was to dotrze, twórcy nie chcą waszych zamówień, nie chcą z wami ani spotykać się na kolacji, ani tańczyć.

I na zakończenie. Mój syn, dopiero co, obchodził swoje siódme urodziny. On nie wie, kim jest Putin. Mieszka w szczęśliwej krainie, która nazywa się dzieciństwo. Na razie jak mi się wydaje, nie ma powodu, by już teraz dowiadywał się kim jest Putin, albo Żyrinowski, co to takiego pakiet ustaw Jarowej, albo ustawy Miłonowa, lub Mizuliny. Od wielu lat nie mamy w domu telewizora. We wrześniu mój syn poszedł do pierwszej klasy. Gdy kończył się pierwszy tydzień nauki, na pytanie, jaki materiał przerabiali na lekcjach, odpowiedział: "W Moskwie jest Plac Czerwony, Kreml i ogród zoologiczny. A jeszcze mamy prezydenta Putina. Jest dobry, a my go kochamy". To właśnie jest zamówienie państwowe. Zamiast czystej, obiektywnej wiedzy, serwuje się ideologię. Razem z rozwiązywaniem szkolnych zadań, propagandę.

Lao Tzu mówił: najlepszym przywódcę będzie ten, o którym społeczeństwo zaledwie się domyśla, że istnieje. Nieco gorsi będą przywódcy żądający od narodu miłości i uniżonego szacunku. Jeszcze gorsi będą, ci których naród się boi. Istnieje także inny przekład tego tekstu, o wiele bardziej wyrazisty: "W państwie dobrobytu poddani nie znają imienia swojego przywódcy." Chodzimy wciąż w koło. Znane z przeszłości cienie podnoszą się i znów pogrążamy się w somnambulicznym śnie. W nim śni się nam nasz własny strach.

Tłum.: ZDZ

Tekst ukazał się w moskiewskiej gazecie "Kommersant": http://www.kommersant.ru/doc/3126654





*Andriej Zwiagincew (ur. 1964), wybitny rosyjski reżyser filmowy. Laureat licznych nagród, w tym "Złotego Lwa" na festiwalu w Wenecji. Do jego najbardziej znanych dzieł należą "Powrót" i "Elena" i "Lewiatan". 








Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com



Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.

wtorek, 1 listopada 2016

Karcer i tortury



Moskiewskie protesty z lat 2011-2012 przestraszyły władze rosyjskie nie na żarty. Od kilku lat Kreml konsekwentnie prowadzi politykę mającą na celu sparaliżowanie działalności opozycyjnej. Nasilono działania propagandowe, przyjęto szereg drakońskich ustaw i przepisów. Na podstawie jednej z nich wprowadzono do kodeksu karnego artykuł, przewidujący karę pozbawienia wolności za wielokrotny udział w pikietach i demonstracjach organizowanych bez uzgodnienia z władzami. Znaleziono sposób umożliwiający zatrzymywanie działaczy wyrażających protest w formie pikiety jednoosobowej. Ildar Dadin, wielokrotnie brał udział w akcjach protestacyjnych opozycji. Często wychodził na pikiety. Jako pierwszy trafił do obozu karnego na podstawie nowego artykułu kodeksu karnego. Skazano go, by przestraszyć innych opozycjonistów. Wysłano go do obozu, gdzie poddawany jest biciu i torturom. Jego przejmujący list do żony Anastazji Zotowej mówi wszystko….
 




"Meduza" publikuje list Ildara Dadina wysłany do żony Anastazji Zotowej. Daduj opowiada w nim o torturach stosowanych w obozie karnym IK-7 w Siegieżu. Tortury sa stosowane z inicjaty kierownictwa. Dadin, jako pierwszy został skazany na podstawie artykułu przewidującego kary pozbawienia wolności za "wielokrotnie naruszenie przepisów regulujących organizację, lub przebieg zebrań i demonstracji" (art. 212.1 Kodeksu Karnego. Dadin, nim trafił na ławe oskarżonych, był wielokrotnie aresztowany za uczestnictwo w jednoosobowych pikietach.



List został zapisany 31 października 2016 roku przez adwokata Aleksieja Lipcera na podstawie słów Dadina.


Podczas jednego z zatrzymań policja pobiła Ildara Dadina




Nastiu !

Jeśli uznasz, że informację o tym, co dzieje się ze mną, należy opublikować, postaraj się, by została upowszechniona jak najszerzej. To zwiększy moje szanse na przeżycie. Musisz wiedzieć, że w kolonii IK-7 istnieje prawdziwa mafia, do niej należy cała administracja zakładu karnego. Z obozową mafią związani są naczelnik kolonii, major służby wewnętrznej, Siergiej Leonidowicz Kossijew i całkowita większość funkcjonariuszy, włączając lekarzy.


Karcer na powitanie


Od chwili przybycia do kolonii w dniu 10 września 2015 roku, odebrano mi praktycznie wszystkie rzeczy. Podrzucono mi dwa ostrza, zaraz potem "znaleziono" je podczas rewizji. To tutaj praktyka stosowana powszechnie, stosuje się ją po to, by nowo przybyłych od razu wysłać do karceru. Chodzi o to, by zrozumieli, że znaleźli się w piekle. Do karceru skierowano mnie bez żadnego postanowienia. Równocześnie odebrano mi wszystkie rzeczy, w tym mydło, szczotkę do zębów, pastę do zębów, a nawet papier toaletowy. W odpowiedzi na te niezgodne z prawem działania, ogłosiłem głodówkę.

11 września 2016 roku przyszedł do mnie naczelnik kolonii Kossijew wraz z trzema funkcjonariuszami. Wspólnie zaczęli mnie bić. Tego dnia pobito mnie cztery razy, za każdym razem, kopiąc nogami biło mnie 10-12 funkcjonariuszy. Kiedy pobili mnie po raz trzeci, wepchnęli mi głowę do klozetu znajdującego się w celi karceru.

12 września 2016 przyszli do mnie funkcjonariusze i kajdankami skuli ręce za plecami. Potem podwiesili mnie na kajdankach. Tego rodzaju tortura powoduje niemożliwy do wytrzymania ból w nadgarstkach. Masz wykręcone stawy, odczuwasz dziki ból pleców. Tak wisiałem przez pół godziny. Potem ściągnęli mi majtki i powiedzieli, że zawołają innego skazańca, by mnie zgwałcił. Nie będzie tego wszystkiego, obiecano, jeśli odwołam głodówkę. Po tym wszystkim, zaprowadzono mnie do gabinetu Kossijewa, tam w obecności innych funkcjonariuszy usłyszałem od niego: "Jeszcze mało cię bili. Jeśli wydam funkcjonariuszom polecenie, będą cię bić o wiele mocniej. Spróbujesz się poskarżyć - zabiją cie i zakopią za płotem". Później bili mnie regularnie, po kilka razy na dzień. Regularne bicie, znęcanie się, poniżające wyzwiska, wszystko to robią także z innymi więźniami.

Wszystkie późniejsze nagany i osadzenia w karcerze były sfabrykowane, oparte były na jawnych kłamstwach. Wszystkie filmy video, na których ogłasza się moje nagany zostały zainscenizowane. Zanim zaczynało się filmowanie, mówiono mi, jak mam się zachowywać i co mam robić. Ostrzegano, bym nie okazywał sprzeciwu, żądano bym patrzał w podłogę. Ostrzegano, iż jeśli się nie posłucham, zostanę zabity i nikt się o tym nie dowie, nikt bowiem nie wie nawet, gdzie się znajduję.

Nie wolno mi wysyłać żadnych listów bez kontroli i pośrednictwa administracji, w niej zaś zapowiedziano, że jeśli będę pisał skargi, pozbawią mnie życia.

Nastiu !

W pierwszym liście z IK-7 pisałem o ETPC, w ten sposób próbowałem obejść cenzurę. To była taka drobna aluzja, iż nie wszystko ze mną jest w porządku, i że potrzebuję pomocy (żaden list Ildara z kolonii do mnie nie dotarł - przyp. Anastazja Zotowa).


Blokada informacyjna


Chciałem cię poprosić, byś opublikowała ten list, przede wszystkim dlatego, iż poddany jestem w kolonii całkowitej blokadzie informacyjnej. Nie wiedzę żadnego innego sposobu, by ją przełamać. Nie proszę, byście starali się mnie stąd wyciągnąć, przenieść do innego zakładu karnego. Nie chcę stąd uciekać, nie pozwala mi na to sumienie, zamierzam dalej walczyć, także po to, by pomóc pozostałym. Nie boję się śmierci. Najbardziej boję się, że poddam się, nie wytrzymując tortur.



Ildar Dadin od kilku lat brał aktywnie udział w demonstracjach opozycji, wychodził na jednoosobowe pikiety. 

Jeśli w Rosji jeszcze nie zlikwidowano "Komitetu do Walki z Torturami", może warto się do nich zwrócić, by udzielili nam pomocy, mnie i innym więźniom, może dzięki ich wsparciu zostałoby uznane nasze prawo do życia i bezpieczeństwa. Chciałbym, by ogłoszono publicznie, iż major Kossijew wprost grozi mi śmiercią, za to, że próbuje się skarżyć na to, co tu się wyprawia. Byłoby dobrze, gdyby udało ci się znaleźć adwokata, który mógłby stale znajdować się w Siegieżu, by udzielać nam pomocy prawnej.

Czas działa przeciw mnie. Zapisy z video monitoringu nakręcane w celi pomogłyby udowodnić, że torturowano mnie i bito, jednak szanse na to, że je zachowano, są niewielkie. Jeśli teraz, znów zaczną mnie torturować, bić i gwałcić, mało prawdopodobne, bym wytrzymał dłużej, niż tydzień. Jeśli zdarzy się, że nagle, nieoczekiwanie straciłem życie, mogą ci powiedzieć, że popełniłem samobójstwo, że przyczyną był nieszczęśliwy przypadek, że zastrzelono mnie podczas próby ucieczki, albo, że pobiłem się z innym więźniem. Wszystko to będzie kłamstwem, sfabrykowanym po to, by ukryć, iż dokonano zaplanowanego mordu, mającego na celu wyeliminowanie świadka i ofiarę tortur.

Kocham cię i nie tracę nadziei, że znów kiedyś cię zobaczę.




Tłum.: ZDZ




List publikujemy za portalem "Meduza". Można go znaleźć także na wielu innych stronach i portalach w rosyjskim Internecie: https://meduza.io/feature/2016/11/01/izbivali-po-10-12-chelovek-odnovremenno-nogami





* Ildar Dadin (ur. 1982), działacz rosyjskiej opozycji , więzień sumienia, skazany w 2015 roku na trzy lata pozbawienia wolności. Sąd wyższej instancji skrócił później wyrok do 2,5 roku. Dadina jako pierwszego zesłano do obozu karnego  na podstawie nowego, uchwalonego w 2014 roku nowego  artykułu kodeksu karnego, przewidującego kary pozbawienia wolności za "wielokrotne naruszenie przepisów o organizacji zebrań i demonstracji". Przed aresztowaniem Dadin wielokrotnie uczestniczył w pikietach i demonstracjach w obronie więźniów politycznych, czy przeciwko wojnie na Ukrainie.










Obserwuj i polub "Media-w-Rosji" na Facebooku:

Obserwuj nas na Twitterze:

Można też do nas napisać. Zgłosić uwagi, pochwalić, zapytać: mediawrosji@gmail.com



Projekt "Media-w-Rosji" ma na celu umożliwienie czytelnikowi w Polsce bezpośredniego kontaktu z rosyjską publicystyką niezależną, wolną od cenzury. Publikujemy teksty najciekawszych autorów, tłumaczymy materiały najlepiej ilustrujące ważne problemy współczesnej Rosji. Projekt "Media-w-Rosji" nie ma charakteru komercyjnego.